Dzisiaj w amerykańskim sądzie, jeden z pracowników firmy Theranos przyznał, że produkowane przez firmę urządzenia były tak programowane, aby nie wyświetlać błędów w pomiarach i działaniu.
Prysł więc czar ponadprzeciętnych zdolności organizacyjnych i biznesowych, w które uwierzyli inwestorzy Theranosa. Byli wśród nich ci, którzy regularnie znajdują się na pierwszych stronach gazet.
Jak to jest z innowacjami? Przecież, aby dokonać swoistego przełomu, trzeba przekroczyć jakieś granice. Przejąć jakby przez ograniczenia i odkryć coś, co wcześniej było niemożliwe.
Theranos chciał, aby z jednej kropelki krwi odczytać ponadprzeciętną liczbę badań. Chciał drastycznie zmniejszyć ilość krwi, jaką trzeba pobrać, aby dokonać wyników.
Przekraczając tę granicę, trzeba jednak pamiętać, że kłamstwo rodzi kłamstwo. Czym innym jest niewiadoma a czym innym świadome oszustwo w zmierzaniu do wyjaśnienia niewiadomej.
W innowacjach na ogół niewiele wiadomo, szczególnie w początkach, kiedy innowacja się rodzi. Twórcą sen z powiek spędzają pytania — a czy ktoś kupi naszą innowację? A czy zbudujemy to, co zaplanowaliśmy? Czy jak już to zbudujemy, czy będzie to działać na dużą skalę?
Tutaj zaczyna się ryzyko, a jednocześnie rodzi się pokusa, aby pójść na skróty. Jedna z firm, mimo że nie sprzedawała z sukcesem swojego produktu, wpisywała w Excell informacje, że jakoby klienci produkt kupują. Zamiast zmierzyć się z prawdą o tym, dlaczego klienci nie kupują, twórcy woleli rozsiewać nieprawdziwe informacje i naciągać inwestorów na kolejne transze finansowania.